Jedno z najbardziej niesamowitych zjawisk przyrodniczych, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, znajduje się w RPA nad rzeką Zambezi. Nazwa tego wywołującego zachwyt i podziw zjawiska to Wodospady Wiktorii.
Uczucie zachwytu wywołuje nie tylko kaskada wody spadająca z wysokości 120 m, a następnie rozdzielająca się na wiele odrębnych strumieni lub zbiegająca się w jeden pióropusz, podobny do monolitycznej ściany, ale również spływ wrzącej wody wąskim 13 razy węższym wąwozem, niż rzeka Zambezi spadająca ze skał. Strumień o szerokości 1800 m, pędzący w dół, wpada z rykiem w wąskie przejście, które w najszerszym miejscu ma zaledwie 140 m szerokości. Co więcej, ujście wąwozu jest ściśnięte do 100 m, a woda pędzi hałaśliwie do tej szczeliny, wypluwając chmury najmniejszego rozprysku, który unosi się w powietrzu i wznosi się od uderzeń na wiele setek metrów nad stałą ścianą gigantycznego strumienia spadającego z wysokości. Nie jest to największy z wodospadów na świecie pod względem wysokości, ale swoją wielkością niewątpliwie przewyższa Niagarę i Iguazu.
Tak, nie najwyższy, ale najszerszy. Victoria to jedyny wodospad, który ma prawie 2 km długości na wysokości nieco ponad 100 m, ale najbardziej wyjątkowy jest pióropusz wody, który wyrzuca wodospad: jest tak płaski, że wydaje się, że ze skalistego szczytu zamiast wody spływa gładka przezroczysta szyba. Gęstość smugi: 1,804 Mcfm. Żaden inny wodospad na świecie nie może pochwalić się tak gęstym pióropuszem!
Ponadto nad kanionem Batoki, w którym znajduje się zwężający się wąwóz, do którego wpada strumień wody (do 400 metrów), unoszą się krystaliczno-diamentowe rozbryzgi, które w pogodny dzień są widoczne nawet z odległości 60 km.
U zachodniego wybrzeża Zimbabwe strumienie Zambezi są podzielone na trzy części przez kilka wysp pokrytych bujną tropikalną roślinnością. Wschodnia część rzeki, należąca do stanu Zambia, jest podzielona przez około 30 dużych i małych skalistych wysp.
Zambia i Zimbabwe „posiadają” wodospad na równych prawach, granice tych stanów leżą wzdłuż spokojnych brzegów Zambezi.
Rzeka swobodnie niesie swoje wody wzdłuż płaskiej równiny Savannah do Oceanu Indyjskiego, wypływając z czarnych bagien i myjąc dno wśród miękkich piaszczystych skał. Obmywając wysepki małymi drzewami i krzewami, rzeka jest szeroka i leniwa, aż dochodzi do skalistego urwiska, skąd z rykiem i hałasem opada w dół. Jest to dział wodny między górnym a środkowym Zambezi, którego granicą są Wodospady Wiktorii.
Kto odkrył Wodospady Wiktorii?
Nazwa geograficzna rzeki Zambezi pochodzi od szkockiego odkrywcy i misjonarza Davida Livingstona. Trudno powiedzieć, kim był bardziej - misjonarzem czy naukowcem, ale fakt pozostaje faktem: David Livingston był pierwszym Europejczykiem, któremu udało się tak daleko przejść dnem czwartej pod względem długości rzeki w Afryce, „niosąc wiarę chrześcijańską w czarne języki”, a jednocześnie odkrywanie tych części kontynentu afrykańskiego, gdzie jeszcze żaden biały człowiek nie postawił stopy. I tylko on ma prawo nazywać się odkrywcą Wodospadów Wiktorii.
Livingston dowiedział się od lokalnego plemienia Makololo, które od niepamiętnych czasów założyło swoje proste mieszkania w pobliżu wodospadu na brzegach rzeki, że w lokalnym dialekcie nazwa rzeki brzmi w przybliżeniu jak Kzasambo-Weizi. Na mapie zaznaczył coś takiego: „Zambezi”. Tak więc rzeka, która zasila Wodospady Wiktorii, otrzymała oficjalną nazwę na wszystkich mapach geograficznych.
Interesujący fakt
Niektóre strumienie kaskady są tak małe, że nie mają czasu na powrót do strumienia i rozpraszają się w powietrzu w tysiącach tysięcy błyskotliwych rozprysków, mieszając się z tęczową mgiełką, która nieustannie otacza wodospad. Livingston był po prostu przytłoczony. Wrażenie Wodospadów Wiktorii zostało prawdopodobnie wzmocnione tęczą, którą misjonarz zobaczył podczas upadku w księżycową noc. Nieliczni byli w stanie zaobserwować to zjawisko. Dzieje się tak, gdy wysoki poziom wody w Zambezi zbiega się z pełnią księżyca.
Na niebie unosi się ogromny srebrzystobiały księżyc, który niczym upiorna latarnia oświetla cichy las, gładką powierzchnię rzeki mieniącą się białymi gwiazdami i kipiącym wodospadem. A nad tym wszystkim wisi wielobarwna tęcza, łukowata jak łuk z cięciwą, której jeden koniec opiera się o czarny aksamit nieba, a drugi tonie w miriadach kropel wody.
A cały ten blask jest możliwy w ciągu zaledwie 3 dni. Trudno się tego domyślić, mimo że wysoka woda utrzymuje się w Zambii od stycznia do lipca, ale nocna tęcza na wodospadzie w ogóle nie „rozpieszcza” swoim częstym występowaniem.
Kontynuacja historii wodospadu
Naukowiec, który odkrył dla siebie i dla reszty świata całe wyjątkowe piękno czystej wody rzeki Zambezi spadającej ze skał 17 listopada 1855 r., Był po prostu oszołomiony.
- To pył ze skrzydeł aniołów! Zaszeptał. I dodał, jak prawdziwy Brytyjczyk: - Boże chroń królową! W ten sposób ta kaskada wodna otrzymała angielską nazwę - Victoria Falls.
Livingston napisał później w swoich dziennikach: „To jedyne angielskie imię, jakie nadałem jakiejkolwiek części kontynentu afrykańskiego. Ale Bóg wie, że inaczej nie mogłem! ”
Emil Golub (czeski historyk-badacz) spędził kilka lat nad brzegiem Zambezi, choć sporządzenie szczegółowej mapy wodospadu, który tak pociąga moc tego wodospadu, zajęło mu zaledwie kilka tygodni. „Żywię się jego mocą! - powiedział Emil Golub - I nie mogę oderwać oczu od tej mocy! " W rezultacie, kiedy przybył do Wodospadów Wiktorii w 1875 roku, opublikował swój szczegółowy plan dopiero w 1880 roku.
Brytyjski artysta Thomas Baines, który przybył do Afryki, zaintrygowany opowieściami o kolejnym cudu natury, namalował obrazy, w których starał się oddać całe wyjątkowe piękno i hipnotyzującą moc Wodospadów Wiktorii. Były to pierwsze zdjęcia Wodospadów Wiktorii widziane przez Europejczyków.
Tymczasem wodospad miał swoje lokalne nazwy. Aż trzy:
- Soengo (tęcza).
- Chongue-Weizi (bezsenna woda).
- Mozi-oa-Tunya (Dym, który grzmi).
Dziś lista światowego dziedzictwa zawiera dwie równoważne nazwy wodospadu: Victoria Falls i Mozi-oa-Tunya.
Więcej interesujących faktów
Wyspa, z której David Livingston po raz pierwszy miał okazję podziwiać majestat wodospadu, dziś nosi jego imię i znajduje się w samym centrum tej części szczytu kanionu, która należy do Zambii. W Zambii wokół Wodospadów Wiktorii utworzono park narodowy noszący „narodową” nazwę - „Grzmiący Dym” („Mozi-oa-Tunya”). Po wiejskiej stronie Zimbabwe znajduje się dokładnie ten sam park narodowy, ale nazywa się on „Victoria Falls” („Victoria Falls”).
Oczywiście całe stada zebr i antylop wędrują po terenach tych rezerwatów, spaceruje długoszyja żyrafa, są lwy i nosorożce, ale szczególną ozdobą parków nie jest fauna, ale flora - Śpiewający Las, zwany też Płaczącym Lasem.
Ogromna liczba najmniejszych kropel wodospadu unosi się na wiele mil dookoła, a pył wodny nawadnia stale rosnące w lesie drzewa i nieustannie płyną z nich „łzy”. Jeśli odsuniesz się nieco dalej od przepaści, aby stłumić szum wody i posłuchać, usłyszysz dzwonienie, przeciąganie, podobne do szumu struny - las „śpiewa”. W rzeczywistości dźwięk ten jest wytwarzany przez ten sam wodny pył unoszący się stale nad zieloną tablicą.
Co jeszcze warto wiedzieć?
Oczywiście sam wodospad! Oprócz wyjątkowej szerokości półki przepaści, w których spada woda, są również wyjątkowe, dlatego nazywane są „wodospadami”.
Razem spada 5:
- Oko diabła... Często nazywany „Cataract” lub „Devil's Font”. Nazywa się ta naturalna misa, położona około 70 m od górnej krawędzi przepaści i około 20 mkw. m. powierzchnia. Wąski kamienny basen, utworzony przez upadek wody, zawdzięcza swoją nazwę małej wyspie w sąsiedztwie, na której miejscowe plemiona pogańskie składały ofiary z ludzi. Europejczycy, którzy przybyli po Livingstone'a, nazywali tę usługę czarnych bogów „diabelską”, stąd nazwa wyspy i misy. Pomimo tego, że teraz możesz zejść do basenu z pomocą przewodnika (który dokładnie wie, które zejście jest najbezpieczniejsze), aby podziwiać nierealny widok spadającej wody z wysokości ponad 100 m, Devil's Font nadal zbiera pogańskie żniwa, biorąc 2- 3 osoby rocznie.
- Główny wodospad... Jak dotąd jest to największa i najszersza kurtyna wodna, nurkująca z wysokości 700 000 metrów sześciennych na minutę. W niektórych jej częściach woda nie ma czasu dotrzeć do wąwozu Batoka i porywana przez silne wiatry pęka w powietrzu, tworząc tysiące tysięcy małych rozprysków, tworząc gęstą mgłę. Wysokość głównego wodospadu wynosi około 95 m.
- Horseshoe lub Dry Falls... Wysokość 90-93 m. Słynie z tego, że w okresie od października do listopada wysycha, aw normalnych czasach ilość wody nie świeci w dosłownym tego słowa znaczeniu.
- Tęczowy wodospad... Najwyższy ze wszystkich upadków - 110 m! W pogodny dzień tęczowa mgła miliardów wiszących kropel widoczna jest przez kilkadziesiąt kilometrów i tylko tutaj przy pełni księżyca można zobaczyć tęczę księżycową.
- Próg wschodni... Jest to drugi co do wielkości spadek na wysokości 101 m. Wschodnie progi są całkowicie po zambijskiej stronie Wodospadów Wiktorii.
Stworzono kilka miejsc, aby można było oglądać Wodospady Wiktorii i wiele wspaniałych zdjęć zrobionych pod różnymi kątami. Najpopularniejszym jest ostrze noża. Znajduje się tuż przy moście nad całym wodospadem, z którego widać Wschodnie Rapids, Wrzący Kocioł i Diabelskie Oko.
Zdjęcia, które pozostają w pamięci po wizycie w Wodospadach Wiktorii, w niczym nie ustępują jasnością wrażeniom otrzymanym podczas odwiedzania tego cudu natury. Aby uprzytomnić sobie te zdjęcia, można zamówić wycieczkę lotniczą helikopterem z lotu ptaka lub odwrotnie, spłynąć kajakiem lub pływać kajakiem.
Generalnie po wybudowaniu linii kolejowej w 1905 roku napływ turystów do wodospadu wzrósł do 300 tysięcy osób rocznie, jednak ze względu na brak stabilności politycznej w krajach afrykańskich przepływ ten nie zwiększył się od 100 lat.