W 1969 roku amerykańska astronautyka doświadczyła swojego najważniejszego triumfu - człowiek jako pierwszy stanął na powierzchni innego ciała niebieskiego. Ale pomimo ogłuszającego PR Neila Armstronga i Buzza Aldrina wylądowania na Księżycu, Amerykanie nie osiągnęli swojego globalnego celu. Patrioci oczywiście mogli być dumni z tego wybitnego osiągnięcia, ale Związek Radziecki od czasu lotu Jurija Gagarina wyznaczył sobie prymat kosmiczny i nawet amerykańskie lądowanie na Księżycu nie mogło go zachwiać. Co więcej, zaledwie kilka lat po epopei księżycowej w samych Stanach Zjednoczonych zaczęli mówić o tym, że ze względu na wątpliwy autorytet władz tego kraju poszli na bezprecedensowe fałszerstwo. Symulowali lot na Księżyc. A po pół wieku kwestia, czy Amerykanie byli na Księżycu, pozostaje kontrowersyjna.
Krótko mówiąc, chronologia amerykańskiego programu księżycowego wygląda tak. W 1961 roku prezydent Kennedy przedstawił Kongresowi program Apollo, zgodnie z którym do 1970 roku Amerykanie muszą wylądować na Księżycu. Rozwój programu przebiegał z dużymi trudnościami i licznymi wypadkami. W styczniu 1967 roku, w ramach przygotowań do pierwszego załogowego startu, trzech astronautów spłonęło na śmierć w statku kosmicznym Apollo 1 na wyrzutni. Potem wypadki magicznie ustały, a 20 lipca 1969 r. Dowódca załogi Apollo 11 Neil Armstrong postawił stopę na powierzchni jedynego satelity na Ziemi. Następnie Amerykanie wykonali kilka udanych lotów na Księżyc. W ich trakcie 12 astronautów zebrało prawie 400 kg księżycowej gleby, a także jechało łazikiem, grało w golfa, skakało i biegało. W 1973 roku amerykańska agencja kosmiczna NASA nadrobiła zaległości i obliczyła koszty. Okazało się, że zamiast zadeklarowanych przez Kennedy'ego 9 miliardów dolarów wydano już 25 dolarów, natomiast „nie ma nowej wartości naukowej wypraw”. Program został skrócony, trzy zaplanowane loty odwołano i od tego czasu Amerykanie nie wyszli w kosmos poza orbitę okołoziemską.
W historii Apollo było tyle niekonsekwencji, że zaczęli o nich myśleć nie tylko dziwolągi, ale i poważni ludzie. Potem nastąpił gwałtowny rozwój elektroniki, który pozwolił tysiącom entuzjastów przeanalizować materiały dostarczone przez NASA. Profesjonalni fotografowie zaczęli analizować zdjęcia, filmowcy oglądali materiał filmowy, specjaliści od silników analizowali właściwości pocisków. A czesana oficjalna wersja zaczęła zauważalnie pękać w szwach. Wtedy księżycowa gleba, przekazana zagranicznym badaczom, okaże się skamieniałym ziemskim drewnem. Wtedy zniknie oryginalne nagranie transmisji z lądowania na Księżycu - zostało zmyte, bo w NASA było za mało taśmy ... Takie sprzeczności narastały, wciągając w dyskusje coraz więcej sceptyków. Do tej pory ilość materiałów „księżycowych sporów” nabrała groźnego charakteru, a niewtajemniczonej osobie grozi utonięcie w stosie. Poniżej przedstawiono, w możliwie zwięzły i uproszczony sposób, główne twierdzenia sceptyków wobec NASA oraz dostępne odpowiedzi, jeśli takie istnieją.
1. Codzienna logika
W październiku 1961 roku pierwsza rakieta Saturn została wystrzelona w niebo. Po 15 minutach lotu rakieta przestaje istnieć, eksploduje. Następnym razem ten rekord został powtórzony dopiero po półtora roku - reszta rakiet eksplodowała wcześniej. Niecały rok później „Saturn”, sądząc po oświadczeniu Kennedy'ego, dosłownie zabitego jutro w Dallas, z powodzeniem wyrzucił w kosmos jakieś dwie tony ślepej próby. Następnie seria niepowodzeń trwała dalej. Jego apoteozą była śmierć Virgila Grissoma, Edwarda White'a i Rogera Chaffee na wyrzutni. I tutaj, zamiast zrozumieć przyczyny tragedii, NASA decyduje się polecieć na Księżyc. Następnie przelot Ziemi, przelot Księżyca, przelot Księżyca z imitacją lądowania, a na koniec Neil Armstrong informuje wszystkich o małym i dużym kroku. Następnie rozpoczyna się turystyka księżycowa, nieco osłabiona przez wypadek Apollo 13. Ogólnie okazuje się, że za jeden udany przelot nad Ziemią NASA wykonywała średnio od 6 do 10 startów. A na księżyc poleciały prawie bez błędów - jeden nieudany lot na 10. Takie statystyki wyglądają co najmniej dziwnie dla każdego, kto ma do czynienia z mniej lub bardziej złożonymi systemami, w zarządzaniu którymi dana osoba uczestniczy. Zgromadzone statystyki lotów kosmicznych pozwalają nam obliczyć prawdopodobieństwo pomyślnej misji księżycowej w liczbach. Lot Apollo na Księżyc iz powrotem można łatwo podzielić na 22 etapy od startu do wodowania. Następnie szacowane jest prawdopodobieństwo pomyślnego zakończenia każdego etapu. Jest dość duży - od 0,85 do 0,99. Tylko skomplikowane manewry, takie jak przyspieszenie z orbity okołoziemskiej i dokowanie, „opadanie” - ich prawdopodobieństwo szacuje się na 0,6. Mnożąc uzyskane liczby, otrzymujemy wartość 0,050784, czyli prawdopodobieństwo jednego udanego lotu ledwo przekracza 5%.
2. Fotografowanie i filmowanie
Dla wielu krytyków amerykańskiego programu księżycowego sceptycyzm wobec niego zaczął się od słynnych kadrów, w których amerykańska flaga albo pulsuje na skutek tłumionych wibracji, albo drży od tego, że jest w nią wszyty nylonowy pasek, albo po prostu powiewa na nieistniejącym Do księżyca na wiatr. Im więcej materiału poddawano poważnej krytycznej analizie, tym więcej sprzecznych materiałów i wideo pojawiało się. Wydaje się, że piórko i młot spadały w swobodnym spadku z różnymi prędkościami, które nie powinny znajdować się na Księżycu, a gwiazdy na zdjęciach księżycowych nie są widoczne. Sami eksperci NASA dodali oliwy do ognia. Gdyby agencja ograniczyła się do publikowania materiałów bez szczegółowych komentarzy, sceptycy zostaliby pozostawieni samym sobie. Wszelkie analizy torów lotu kamieni spod kół „łazika” i wysokości skoków astronautów pozostałyby w ich wewnętrznej kuchni. Ale przedstawiciele NASA jako pierwsi ujawnili, że publikują oryginalny surowiec. Następnie z wyrazem urażonej niewinności przyznali, że coś jest retuszowane, barwione, klejone i montowane - przecież widz potrzebuje wyraźnego obrazu, a sprzęt ówczesny był daleki od doskonałości, a środki komunikacji mogły zawodzić. A potem okazało się, że wiele rzeczy kręcono w pawilonach na Ziemi pod okiem poważnych fotografów i przedstawicieli branży filmowej. Na zewnątrz wygląda na to, że NASA stopniowo wycofuje się pod naporem dowodów, chociaż może to być tylko pozorne wrażenie. Uznanie za przetwarzanie materiałów fotograficznych i wideo dla sceptyków w rzeczywistości oznaczało przyznanie się, że wszystkie te materiały zostały sfałszowane.
3. Rakieta „Saturn”
Wspomniana rakieta Saturn, a raczej jej modyfikacja Saturn-5 z silnikiem F-1, przed pierwszym lotem na Księżyc nie przeszła ani jednego próbnego startu, a po ostatniej misji Apollo pozostałe dwie rakiety trafiły do muzeów. Zgodnie z deklarowanymi wskaźnikami, zarówno rakieta, jak i silnik to wciąż wyjątkowe wytwory ludzkich rąk. Teraz Amerykanie odpalają ciężkie pociski, wyposażając je w zakupione w Rosji silniki RD-180. Główny konstruktor rakiety Saturn, Werner von Brown, został wystrzelony z NASA w 1970 roku, prawie w momencie jego triumfu, po 11 udanych startach jego pomysłu z rzędu! Wraz z nim wyrzucono z agencji setki badaczy, inżynierów i projektantów. A „Saturn-5” po 13 udanych lotach trafił na śmietnik historii. Rakieta, jak mówią, nie ma nic do wyniesienia w kosmos, jej nośność jest zbyt duża (do 140 ton). Jednocześnie jednym z głównych problemów podczas tworzenia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej był ciężar jej elementów. To maksymalnie 20 ton - tyle podnoszą współczesne rakiety. Dlatego ISS składa się z części, jak projektant. Przy obecnej wadze ISS wynoszącej 53 tony, prawie 10 ton to stacje dokujące. A „Saturn-5” teoretycznie mógłby wyrzucić na orbitę monoblok ważący dwa obecne ISS bez żadnych stacji dokujących. Zachowała się cała dokumentacja techniczna gigantycznej rakiety o długości 110 metrów, ale Amerykanie albo nie chcą wznowić jej eksploatacji, albo nie. A może w rzeczywistości użyto rakiety o znacznie mniejszej mocy, która nie była w stanie dostarczyć na orbitę modułu księżycowego z zapasem paliwa.
4. „Lunar Reconnaissance Orbiter”
Do 2009 roku NASA była gotowa na „powrót na Księżyc” (oczywiście sceptycy twierdzą, że w innych krajach technologia kosmiczna osiągnęła taki poziom, że ryzyko ujawnienia księżycowego oszustwa stało się zbyt duże). W ramach programu takiego powrotu na Księżyc wystrzelono kompleks Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO). Cały kompleks instrumentów do zdalnych badań naszego naturalnego satelity z orbity okołoksiężycowej został umieszczony na tej stacji naukowej. Ale głównym instrumentem LRO był kompleks trzech kamer zwany LROC. Ten kompleks wykonał wiele zdjęć powierzchni Księżyca. Fotografował także lądowania Apollo i stacje wysyłane przez inne kraje. Wynik jest niejednoznaczny. Zdjęcia wykonane z wysokości 21 km pokazują, że coś jest na powierzchni Księżyca, a to „coś” naprawdę wygląda dość nienaturalnie na ogólnym tle. NASA wielokrotnie podkreślała, że w celu fotografowania satelita zszedł na wysokość 21 km, aby wykonać możliwie jak najczystsze zdjęcia. A jeśli spojrzysz na nie z pewną dozą wyobraźni, zobaczysz moduły księżycowe, łańcuchy śladów i wiele więcej. Obrazy są oczywiście niewyraźne, ale aby przesłać je na Ziemię, musiały zostać skompresowane z utratą jakości, a wysokość i prędkość są dość duże. Zdjęcia wyglądają imponująco. Ale w porównaniu z innymi zdjęciami zrobionymi z kosmosu wydają się być rzemiosłem hobbystycznym. Cztery lata wcześniej Mars został sfotografowany aparatem HIRISE z wysokości 300 km. Atmosfera na Marsie jest zniekształcająca, ale materiał filmowy HIRISE jest znacznie ostrzejszy. Nawet bez lotów na Marsa każdy użytkownik usług takich jak Google Maps czy Google Earth potwierdzi, że na zdjęciach satelitarnych Ziemi można wyraźnie zobaczyć i zidentyfikować obiekty, które są znacznie mniejsze niż Moduł Księżycowy.
5. Pasy radiacyjne Van Allena
Jak wiecie, mieszkańcy Ziemi są chronieni przed niszczącym promieniowaniem kosmicznym przez magnetosferę, która wyrzuca promieniowanie z powrotem w kosmos. Ale podczas lotu kosmicznego astronauci pozostawali bez jej ochrony i musieli, jeśli nie umrzeć, a następnie otrzymać poważne dawki promieniowania. Jednak kilka czynników przemawia za tym, że lot przez pasy radiacyjne jest możliwy. Metalowe ściany dość dobrze chronią przed promieniowaniem kosmicznym. „Apollo” został złożony ze stopów, których zdolność ochronna odpowiadała 3 cm aluminium. To znacznie zmniejszyło obciążenie promieniowaniem. Ponadto lot przeleciał szybko i przez nie najsilniejsze obszary pól promieniowania. Sześciokrotnie astronauci mieli szczęście - podczas ich lotów na Słońce nie było żadnych poważnych rozbłysków, które zwielokrotniłyby niebezpieczeństwo promieniowania. Dlatego astronauci nie otrzymali krytycznych dawek promieniowania. Chociaż zwiększona śmiertelność z powodu chorób układu krążenia, charakterystyczna dla choroby popromiennej, wśród tych, którzy odwiedzili Księżyc, została ustalona obiektywnie.
6. Skafandry
Systemy podtrzymywania życia astronautów na księżycowych ekspedycjach składały się z pięciowarstwowego chłodzonego wodą skafandra kosmicznego, pojemnika z tlenem, dwóch zbiorników z wodą - do wyrzutu i chłodzenia, neutralizatora dwutlenku węgla, systemu czujników i baterii do zasilania sprzętu radiowego - ze skafandra można było kontaktować się z Ziemią. Dodatkowo w górnej części kombinezonu umieszczono zawór odprowadzający nadmiar wody. To właśnie ten zawór wraz z zamkiem błyskawicznym jest ogniwem zakopującym cały łańcuch. W warunkach próżni i bardzo niskich temperatur taki zawór nieuchronnie zamarza. Zjawisko to jest dobrze znane starym wspinaczom wysokogórskim. Najwyższe szczyty planety podbili butlami tlenowymi, których zawory bardzo często zamarzały, chociaż różnica ciśnień była stosunkowo niewielka, a temperatura rzadko spadała poniżej -40 ° C. W kosmosie zawór miał zamarznąć po pierwszym nadmuchaniu, pozbawiając skafander szczelności z odpowiednimi konsekwencjami dla jego zawartości. Kombinezon księżycowy nie dodaje też wiarygodności zamkowi błyskawicznemu biegnącemu od pachwiny przez całe plecy. W dzisiejszych czasach pianki są dostarczane z takimi zapięciami. Jednak w nich „zamki błyskawiczne” są po pierwsze zakryte mocnym wentylem wykonanym z tkaniny, a po drugie nacisk na zamek w skafandrze skierowany jest do wewnątrz, podczas gdy w skafandrze ciśnienie działa od wewnątrz, w kierunku próżni kosmicznej. Jest mało prawdopodobne, aby gumowy „zamek błyskawiczny” wytrzymał taki nacisk.
7. Zachowanie astronautów
Najbardziej abstrakcyjne, niezweryfikowane żadnymi przyrządami pomiarowymi, twierdzą o lotach na Księżyc. Astronauci, być może poza pierwszą wyprawą, zachowują się jak dzieci, które po długiej zimie spędzonej w pomieszczeniach zostają wypuszczone na spacer na zewnątrz. Biegają, skaczą jak kangur, jeżdżą dookoła księżyca małym samochodem. Takie zachowanie dałoby się jakoś wytłumaczyć, gdyby astronauci latali na Księżyc przez kilka miesięcy i mieli czas, aby przegapić przestronność i szybkie ruchy. Równie zabawne zachowanie astronautów można wytłumaczyć cudowną naturą księżyca. Przygotowywaliśmy się do lądowania na martwych, szarych (właściwie brązowych) kamieniach i kurzu, a po zejściu ze statku zobaczyliśmy zieloną trawę, drzewa i strumienie. W rzeczywistości każde księżycowe zdjęcie, nawet zrobione w promieniach jasnego słońca, woła: „Tu jest niebezpiecznie!”. Ogólny nieprzyjazny wygląd, ostre krawędzie i wierzchołki kamieni i skał, krajobraz ograniczony czernią gwiaździstego nieba - taka sytuacja raczej nie może skłonić dorosłych wyszkolonych mężczyzn w znacznych szeregach wojskowych do zabawy w świeżej próżni. Co więcej, jeśli wiesz, że ściśnięta rurka może doprowadzić do śmierci z powodu przegrzania, a wszelkie uszkodzenia skafandra mogą być śmiertelne. Ale astronauci zachowują się tak, jakby w ciągu kilku sekund wydali komendę „Stop! Nakręcony! ”, A rzeczowi asystenci reżysera podadzą kawę każdemu.
8. Zalanie wodą
Sprowadzenie Apolla z powrotem na Ziemię było bardzo trudnym zadaniem. W latach sześćdziesiątych powrót statku kosmicznego, nawet z orbity okołoziemskiej, gdzie prędkość ruchu wynosi około 7,9 km / s, był ogromnym problemem. Radzieccy kosmonauci nieustannie lądowali, jak donosi prasa, „na danym obszarze”. Ale obszar tego obszaru jest zamglony i wynosi tysiące kilometrów kwadratowych. Mimo wszystko pojazdy zejściowe często się „gubiły”, a Aleksiej Leonow (nawiasem mówiąc, jeden z najbardziej aktywnych zwolenników programu księżycowego) i Pavel Belyaev prawie zamarli w tajdze, lądując w punkcie poza projektem. Amerykanie wrócili z księżyca z prędkością 11,2 km / s. W tym samym czasie nie dokonali oczywistego zwrotu wokół Ziemi, ale natychmiast udali się na ląd. I wyraźnie wpadły do okna atmosferycznego o średnicy około 5 × 3 kilometrów. Jeden sceptyk porównał taką dokładność do skoku z okna jadącego pociągu do okna jadącego w przeciwnym kierunku. Jednocześnie na zewnątrz kapsuła Apollo podczas opadania jest znacznie mniejsza niż pojazdy zejściowe statków radzieckich, chociaż weszły do atmosfery z prędkością półtora raza mniejszą.
9. Brak gwiazd jako dowód przygotowania do fałszerstwa
Rozmowa o tym, że nie widać tego na żadnym zdjęciu z powierzchni Księżyca, jest tak stara jak teorie spiskowe na Księżycu. Zwykle przeciwdziała im fakt, że zdjęcia na Księżycu były robione w jasnym świetle słonecznym. Powierzchnia Księżyca, oświetlona przez Słońce, wytworzyła nadmiar oświetlenia, więc gwiazdy nie wpadły w żadne ramy.Jednak astronauci wykonali ponad 5000 zdjęć na Księżycu, ale nigdy nie zrobili zdjęcia, na którym powierzchnia Księżyca byłaby prześwietlona, ale gwiazdy byłyby w kadrze. Ponadto trudno przypuszczać, że astronauci podczas wyprawy na inne ciało niebieskie nie otrzymali instrukcji wykonania zdjęcia gwiaździstego nieba. W końcu takie zdjęcia stałyby się kolosalnym źródłem naukowym dla astronomii. Nawet w dobie wielkich odkryć geograficznych na Ziemi w każdej wyprawie uczestniczył astronom, który odkrywając nowe ziemie przede wszystkim naszkicował gwiaździste niebo. I tutaj sceptycy mieli pełne powody do wątpliwości - nie można było odtworzyć prawdziwego księżycowego gwiaździstego nieba, więc nie ma zdjęć.
10. Chłodzenie modułu księżycowego
Podczas ostatnich misji astronauci opuszczali moduł księżycowy na kilka godzin, odłączając go od zasilania. Po powrocie rzekomo włączyli system chłodzenia, obniżyli temperaturę w module ze stu stopni do akceptowalnej i dopiero wtedy mogli zdjąć skafandry. Teoretycznie jest to dopuszczalne, ale nigdzie nie opisano ani obwodu chłodzącego, ani zasilania do niego.